Zmiana kolorystyki strony

Zmień kontrast kolorów wyświetlanej treści na stronie z pośród dostępnych opcji kolorystycznych. Kliknij wybraną parę kolorów by zmienić ustawienie.

Zmiana wielkości czcionki na stronie

Wspomnienia, dokumenty, cytaty, artykuły...

Wspomnienia płk Zygmunta Wojtowicza


Płk Zygmunt Wojtowicz, zam. w Wałczu, prac. Jednostki Wojskowej 3761: „Brałem udział w walkach o zdobycie Nadarzyc. Była to moja rodzinna wieś. Budynki ciągnęły się wzdłuż drogi, za którą płynęła rzeczka Piława. Dokoła niej porastały gęste do przedarcia lasy. Pod Nadarzyce podeszły 2 bataliony 14 Pułku 6 Dywizji. Była to różnorodna armia. Byli w niej polscy oficerowie, wnukowie powstańców z 1863 r., partyzanci z różnych zakątków kraju, byli warszawiacy, starzy żołnierze spod Moskwy i trochę Kozaków. Było też trochę niemieckich uciekinierów, których przymusowo wcielano do Wehrmachtu. To wszystko tworzyło masę żołnierską, ludzie tu mówili różnymi językami, aż trudno było się zrozumieć. Dzień był ładny, pamiętam, wszyscy spokojnie czekaliśmy. O godz. 14 pułkowa artyleria i moździerze miały rozpocząć nawałę ogniową. Próbowaliśmy zdobyć Nadarzyce atakiem frontalnym. W pewnej chwili padł głos dowódcy: Towarzysze, wszyscy na linie, zaczynamy. Z początku szło dobrze. Po silnej nawale artyleryjskiej piechota szybko przeszła przez wzniesienie, które biegło tuż za błotnistym rowem przy rzece. Niemcy opuszczali okopy wycofując się do Nadarzyc. Rozgrzani sukcesem żołnierze nacierali ze zdwojoną energią. Na szosie prowadzącej do Nadarzyc od północy widzieliśmy idącą odsiecz dla Niemców. Działa niemieckie zbliżały się coraz bliżej, aż wreszcie zaczęły ostrzeliwać zaskoczoną piechotę. W dość krótkim czasie odezwały się moździerze. Niemcy skierowali swoje działa na polskie baterie. Rozgorzał pojedynek. Polacy mieli przewagę w działach, ale nieprzyjaciel był opancerzony i szybciej manipulował sprzętem. Po tych natarciach huki ucichły, ale tylko na jakiś czas. Po chwili 6 Kompania wznowiła natarcie. Nie zważając na ataki biegli wzdłuż drogi. W szybkim czasie zauważyliśmy zabudowania na południu Nadarzyc. Okazało się, że przed domami biegła świetnie zamaskowana transzeja, gęsto obsadzona przez nieprzyjacielską piechotę. Żołnierze nasi doszli do świetnego odkrycia. Otóż, sieć głębokich rowów była połączona z niektórymi budynkami, odgrywały rolę schronów. W toku tych ciężkich walk nie zauważyliśmy nawet, jak zapadła ciemność. Mimo wszystko intensywność ognia nie malała. Niemcy oświetlali teren, jak tylko mogli. Płonęły stodoły z żywcem, słomą, ewakuowano rannych. O świcie 5 lutego 1945 r. nieprzyjaciel ogniem dział pancernych ruszył do kontrataku. Zaatakował styk między 1 i 2 batalionem. Walka trwała około godziny. Niemiec został odparty, mimo wielkich starań ich wysiłek poszedł na marne. Od tej chwili czuliśmy się bardzo zwycięsko. Ponieśliśmy dość strat, ale i Niemcy również. Jedno było ważne, zwyciężyliśmy, odparliśmy wroga. Nadarzyce były wolne. Dzień ten był dla nas dniem wielkiej radości i zwycięstwa”.