Ppłk Czesław Mazur, zam. w Poznaniu: „Z granicy udaliśmy się na Złotów i Markisch Friedland. Tam był niewielki bój. Niemcy spalili nam 15 czołgów, a my zestrzeliliśmy im samolot. Potem doszliśmy do lotniska Mirosławiec. Niemcy bronili go zaciekle. Daliśmy ognia, a Niemcy uciekli do wioski Mirosławiec. Następnego dnia był rozkaz atakować dalej. Tam spotkaliśmy się z 1, 2 i 3 dywizją. Było to w lutym 1945 r. Poszliśmy do natarcia, teren był bardzo równy. Niemcy bronili się coraz bardziej. Straciliśmy bardzo dużo ofiar, zginął tam nasz dowódca batalionu, major Łoginow. Ja wtedy objąłem dowództwo batalionu, było nas może 150 – 200 żołnierzy. W kilka dni potem braliśmy udział w obronie Wału Pomorskiego. Zauważyliśmy, że broniły go doborowe jednostki SS, a przeważnie uczniowie podoficerskiej szkoły SS. Udało się nam zdobyć Wał Pomorski 18 lutego, a przy zdobyciu Mirosławca byłem lekko ranny. Dostałem w nogę 6 odłamków. Po zdobyciu Wału Pomorskiego mieliśmy już drogę wolną, jednak kosztowało nas to bardzo dużo osób”.