Zmiana kolorystyki strony

Zmień kontrast kolorów wyświetlanej treści na stronie z pośród dostępnych opcji kolorystycznych. Kliknij wybraną parę kolorów by zmienić ustawienie.

Zmiana wielkości czcionki na stronie

Wspomnienia, dokumenty, cytaty, artykuły...

Wspomnienia pułkownika Józefa Łajkowskiego


Płk Józef Łajkowski, 1. warszawska samodzielna brygada kawalerii: Osiągnęliśmy rejon skoncentrowania w rejonie Podgajów i wyczekiwaliśmy na następne zadanie, bo inne oddziały 1. armii zajmowały się pościgiem. Moi saperzy brali udział w przeczesywaniu lasów. Posuwając się za 3. dywizją piechoty brygada przeszła do Nadarzyc, a następnie do Wielboków i Kłosowa. W nocy z 13 na 14 lutego doszło do tragedii. Oddział SS w sile ok. 300 ludzi wsparty artylerią zaatakował Wielboki. Zupełnie nieoczekiwanie (bo zorganizowanej obrony niemieckiej już wtedy nie było) do sztabu 2. pułku ułanów przedarł się oddział niemiecki i wywiązała się walka. Sztab nie był przygotowany do okrężnej obrony. W nocy dostałem rozkaz zebrania wszystkich zdolnych do noszenia broni i wyjść na pomoc 2. pułkowi. Zorganizowałem 3 swoje plutony i wyprowadziłem je w kierunku Wielboków, ok. 7 kilometrów. Zanim tam dotarliśmy, nadszedł świt i walka została rozstrzygnięta bez naszego udziału. Po drodze spotykaliśmy gońców 2. pułku ułanów, którzy bardzo prosili o amunicję. Kiedy dotarliśmy na miejsce, pozostało nam tylko zbieranie rannych i zabitych. Widziałem porozbijane pociskami domy, zabite konie, powywracane furmanki i zabitych ludzi. Obronę trzymali dzielnie, mimo że nie mieli wielu środków, ale była i opieszałość jednego z naszych dowódców, porucznika Hałasa, przez którego jeden z pododdziałów był unieruchomiony. Porucznik został za to zdjęty ze stanowiska, choć według mnie należało postąpić z nim jeszcze ostrzej.

W dniach od 16 do 21 lutego odbywało się przeczesywanie lasów w kierunku na Świerczynę. 19 lutego brygada podjęła działania zaczepne w kierunku Sośnicy, ale natarcie załamało się. W ciągu następnych 2 dni prowadzono działania rozpoznawcze. W rejonie Nadarzyc i Wielboków napotykaliśmy na zaminowane odcinki drogi. Po minach, które poprzednio spotykaliśmy, widać już było pośpiech Niemców, nie było ich dokładności. Niektórych min, tzw. transportowych, nie rozbrajaliśmy, bo mieliśmy już złe doświadczenia, zginęło nam kilku ludzi. Trzeba je było po prostu wysadzać. Tereny były zaminowane, nie można było zjechać w bok drogi. O tym, że coś jest zaminowane, dowiadywaliśmy się oczywiście dopiero wtedy, jak już ktoś wyleciał w powietrze, bo nie było czasu na rozpoznanie. Przyszedł kiedyś do mnie porucznik, myśliwy z zamiłowania, wydawałoby się – dobry tropiciel. Nic nie wskazywało na to, że na odcinku Golce – Karsibór przebiegała jakaś umocniona  linia obrony. I on na koniu udał się na poszukiwanie objazdu, bo w drodze była wyrwa. Intuicja go zawiodła, koń złamał nogę i trzeba go było dobić. Porucznik na szczęście ocalał.

źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe