Zmiana kolorystyki strony

Zmień kontrast kolorów wyświetlanej treści na stronie z pośród dostępnych opcji kolorystycznych. Kliknij wybraną parę kolorów by zmienić ustawienie.

Zmiana wielkości czcionki na stronie

Wspomnienia, dokumenty, cytaty, artykuły...

Wspomnienia pułkownika Sawickiego


Płk Sawicki, żołnierz 1 DP: Dostałem zadanie wyjść do okopów nieprzyjaciela wraz z 16 podoficerami i przyprowadzić żywego jeńca do sztabu dywizji. Nie było to łatwe zadanie, bo trzeba wyjść ze swoich okopów, wejść do nieprzyjaciela i złapać go tak, żeby nawet nie pisnął. Zadanie było ściśle tajne, nikt nie wiedział, gdzie idziemy. Kazałem nam uszyć białe koszule, szukaliśmy też wapna do bielenia butów, bo leżał jeszcze śnieg, dokładnie przestudiowaliśmy teren i ustaliliśmy, że wyjdziemy pod miejscowością Będzin. Nasza artyleria otworzyła ogień, kiedy dałem im znak, zrobiliśmy to, co trzeba było i mieliśmy już wracać, ale Niemcy oczywiście zorientowali się, co się stało. Strzelanina była niesamowita, jeniec niestety zginął, ale oceniono, że wykonaliśmy zadanie, bo zorientowaliśmy się, gdzie są ośrodki ogniowe nieprzyjaciela.

Na Wale Pomorskim braliśmy po 100 – 200 jeńców, którzy sami się do nas zgłaszali i meldowali, gdzie jest ich broń. Byliśmy już do tego przyzwyczajeni, nawet brakowało nam już ludzi, żeby tych jeńców odprowadzać. W nocy maszerowali razem z nami, pod ochroną. Powyciągaliśmy zamki z ich broni i nieśli ją sami, lufy od moździerzy też. Zawsze jednak bałem się, że natkniemy się na opór zorganizowanej grupy i te masy ludzi, które prowadzimy, w końcu się połączą. Któregoś razu przyszła do mnie ich delegacja z prośbą, czy mogą posłuchać płyt z patefonu. Pozwoliłem, bo trochę bałem się buntu.

Pojechałem kiedyś konno do folwarku. Towarzyszył mi Chudyko, żołnierz z wileńskiego AK. Z folwarku wybiegła grupa Niemców, podnieśli ręce do góry, więc pomyślałem, że wszyscy mają już dosyć i się poddają. Zobaczyłem, że do lasu ucieka grupa żołnierzy, więc kazałem Chudyce pilnować tych żołnierzy, którzy zresztą już sami łamali broń, a ja myślałem, że będę miał większy sukces, bo złapię oficerów Wehrmachtu. Pojechałem konno, ale w pewnym momencie koń nie chciał iść, musiałem go ścisnąć ostrogami. Dojechałem, zobaczyłem, że to towarzystwo uzbrojone po zęby. Zrozumiałem tylko tyle, że każą mi zawracać, bo będą strzelać. Zrobiło się niebezpiecznie, ale nie zdawałem sobie sprawy z tego, że mój Chudyko przypuści szarżę na koniu. Uratował mi życie, bo Niemcy pomyśleli, że to nasze natarcie.